czwartek, 22 grudnia 2016

Filmik z Rybnika

Zapraszam do krótkiej video relacji z opisanej wcześniej zasiadki na Rybniku.


wtorek, 29 listopada 2016

Rybnik - stolica rozwala system !!

Od niechcenia rzuciłem w sierpniu na naszej facebookowej grupie temat - jedziemy w listopadzie na Rybnik ! kto chętny ?


Odzew był skromny bo tylko Marcin i Tomek. Mija tydzień i nikt więcej się nie zgłasza. Wtedy zaświeciła mi się lampka. Nie napisałem chłopakom najważniejszej rzeczy. Wyjazd na Rybnik ale nie na tzw. zrzut ciepłej wody tylko na domek w stanicy. Domek z prądem, ogrzewaniem, wodą itp. No i się zaczęło. Bardzo szybko zgłosił się Przemek i Bartek. Takim o to sposobem mieliśmy komplet 5 osób do domku. Termin wybraliśmy na ostatni weekend listopada od czwartku do niedzieli. Wyjazd ten traktowaliśmy jako rekonesans przed kolejnymi wypadami bo z pewnością takowe będą. Każdy  z osobna jarał się tym wyjazdem jak małe dziecko. Kilka uzgodnionych szczegółów kto co bierze, jaka taktyka itd. czas szybko minął i ruszamy w drogę !!

Na miejscu jesteśmy ok 6ej rano. Zajeżdżamy do Żabki gdzie osoby bez opłaconej składki PZW wykupują pozwolenie. Ja i Przemek kupujemy zezwolenia bezpośrednio od właściciela domku. Dla Waszej wiadomości. Za 4 dni łowienia płaciliśmy 55zł (osoby bez opłaconych składek) oraz 36zł (osoby z opłaconymi składkami). Do pełni szczęścia brakowało jeszcze opłacenia pozwolenia na wywózkę łódką RC (koszt 10zł dzień).

Na wodę wyruszyliśmy z Tomkiem po 10. Niestety echosonda Bartka nie bardzo nam pasowała i wróciliśmy ją wymienić na bardziej zaawansowany model Marcina. Ta zmiana to strzał w dziesiątkę i szybko odszukaliśmy kawałki z twardszym dnem oraz wskazania ryb. Na odległości ok 400m od brzegu były pojedyncze duże ryby. Ok 470m od brzegu zaczęło się fajne wypłycenie z 4m na 2m. Z Tomkiem postawiliśmy 3 markery. Pierwszy marker na odległości ok 420m na 4m gdzie kładliśmy po jednym zestawie z lewej i prawej strony. Jeden marker poszedł na lewy skrajny zestaw Tomka, 470m od brzegu na wypłycenie. Mój marker dałem na 500m bo tam dopiero zaczynało się wypłycać.


Sondowanie zajęło nam wszystkim dużo czasu i ostatnie zestawy Marcina były wywiezione już po ciemku. Woda miała 16 stopni !! Wieczorem kiedy opadł kurz bitewny związany z sondowaniem i wywożeniem zestawów, postanowiliśmy rozpalić ognisko i rozgrzać kociołek (przygotowany przez Tomka) wypełniony pysznościami.


W momencie jak żarełko z kociołka było już prawie gotowe na moim zestawie pojawiły się pojedyncze piki. Podeszliśmy do wędki i z kołowrotka pomału coś co sekundę dwie wysnuwało żyłkę. Nie byliśmy pewni co to jest. Ostatecznie stwierdziliśmy, że jakieś kłębowisko żyłek się zaczepiło i stawiając opór powoduje wysnuwanie żyłki. Dokręciłem delikatnie hamulec. Odeszliśmy od wędki i po chwili ponownie coś zaczęło wysnuwać żyłkę. Zaryzykowałem i rozpocząłem hol. Pierwsze wrażenie to, że ciężarek nie spadł i ściągam cały zestaw. Aczkolwiek każdy z nas zauważył, że żyłka zaczęła przesuwać się delikatnie w prawa stronę. No ok może jakiś prąd na wodzie to powoduje. Zwinąłem trochę żyłki i nadal ten sam "tępy" opór. Żadnego szarpnięcia. Dałem wędkę Marcinowi żeby również spróbował i ocenił czy cokolwiek może być na haczyku. Ten również nic nie czuł. Następnie wędkę przejął Tomek. Energicznymi szarpnięciami zaczął ściągać zestaw. Po którymś razie poczuł luz. Stwierdziliśmy, że ciężarek w końcu spadł. Tylko, że po kolejnych braniach zaczęliśmy zmieniać zdanie.

Tomek uraczył nas kociołkiem a Przemuś przygotował pyszną golonę !!


Po północy na wędce mam coś co bardziej przypomina branie. Wpierw opad swingera i następnie bardziej zdecydowane wyciąganie plecionki. Dobiegam, podnoszę wędkę i zaczynam ściągać rybę. Tylko no właśnie czuję ten sam "tępy" opór co w poprzedniej sytuacji. Tyle, że teraz postanawiam spokojnie zwijać kolejne metry żyłki bez niepotrzebnych energicznych ruchów. Jakieś 100m od stanowiska w końcu poczułem szarpnięcie. Ryba ląduje w podbieraku !! Pierwszy karp z Rybnika :) nawet go nie ważyliśmy, ale miał poniżej 10kg. Zadowolony byłem fest. 


Niestety żadnego zestawu już nie miałem w wodzie ponieważ postanowiliśmy po ciemku nie wywozić zestawów. Kładziemy się spać po 4ej rano. Po 8ej centralka Tomka zaczyna pikać. Tomek wybiega i widzimy, że również coś holuje. Mówi, że czuje ten sam "tępy" opór jak zwijał mój zestaw. W końcu czuje rybę. W podbieraku ląduje fajny pełnołuski. Też ma poniżej 10kg więc go dokładnie nie ważymy.
 

Z rana czeka nas kolejna harówka tj. wywożenie zestawów.  Tym razem udało się to skończyć za dnia ok godziny 14ej. Ponownie wyczekiwaliśmy późnych godzin wieczornych w nadziei na kolejne brania. Pierwsze branie u Tomka tuż po północy. Karp wszedł w moje zestawy, trochę kombinacji i udało się go wyciągnąć i podebrać. W końcu pierwsza większa ryba bo 19.5kg ;)


Nie minęła godzina i mamy kolejne branie.. Tym razem u Bartka. Po ekscytującym holu podbieramy mu jego nową życiówkę :) Karp 21.8kg !!


Nad ranem kolejne branie u Tomka. Musimy wypłynąć kawałeczek pontonem bo ryba weszła w zaczep. Chwila walki i mamy go w podbieraku. Okazuje się, że karp miał jakiś zestaw ze sobą. Niestety okazuje się, że to mój. Zacząłem ściągać tą wędkę i wtedy stało się najgorsze. Nie potrafimy z chłopakami tego wyjaśnić ale dwa moje zestawy były tak splątane, że nie było żadnych szans odplatania tego. Musiałem odciąć aż 500m plecionki i 200m żyłki. Nie ukrywam ale byłem mega załamany szczególnie stratą plecionki bo trochę mnie kosztowała. Na szczęście wziąłem zapasową szpulę z nawiniętą żyłką, a Bartek poratował mnie swoją zapasową szpulą żyłki. Zestawy przewinąłem i ponownie je wywieźliśmy. Rano Przemek również ma branie i karpik poniżej 10kg ląduje w podbieraku.




Sobota późny wieczór postanawiamy wcześnie iść spać żeby w niedzielę być w miarę wypoczętym przed powrotem. Po 23ej rozchodzimy się spać. Na dole zostałem ja, Marcin i Przemek i nagle bez żadnego pika ostrzegawczego na moim zestawie piękna rolada. Wybiegam z domku, karp cały czas "jedzie". Dokręcam hamulec i ściągam karpia. Hol ciężki. Co prawda ryba ważyła ok 15kg ale walczyła fest, nawet przy samym podbieraku. Byłem bardzo zadowolony.



W nocy branie u Bartka. Spokojny hol i karp ok 15kg ląduje w podbieraku.


Mieliśmy spać i odpoczywać przed powrotem a tu takie miłe niespodzianki ;) Rano ok 7ej Tomek z impetem zbiega z góry. Wybudzamy się i patrzymy o co chodzi. Po paru minutach Przemek woła mnie aby pomóc mu zwodować ponton bo karp wszedł w zaczep. Ponownie podpływamy kawałek. Karp się uwalania i raz dwa go podbieram. Tomek już wiedział, że ma nowa życiówkę ale nie wiedział że aż taką ;) Karp do worka i na stojak a tam 3 z przodu !!! a konkretnie 30.85kg :) Tomek wniebowzięty, my też ;) Zasiadka życia !!



Marcin jako jedyny niestety nie zaliczył brania, ale już przy następnej okazji zrobimy wszystko aby to się zmieniło. Mimo niepowodzenia był duszą towarzystwa. Jego żarty w piątkowy ranek na długo będziemy pamiętać. Harował jak wół i pomagał nam przy wywózkach. Dzięki Marcin !!

Pakujemy się i już planujemy kolejny wyjazd. Mamy już rezerwację na marzec :) Z rana przyszli miejscowi i wiedzieli o karpi 30+ tylko pytanie brzmi od kogo ?? :) Stwierdzili, że idealnie trafiliśmy w miejsce i czas łowiąc tyle ryb. Dlatego na marcową zasiadkę jadę z pokorą ale bojowo nastawiony :)

Rybnik wiele nas nauczył, dał nam sporo do myślenia. Zebraliśmy wielkie doświadczenie i z pewnością będziemy tam jeździć 1-2razy do roku.


niedziela, 23 października 2016

Goplanica ... poraz ostatni ?

Jakiś czas temu Wojtek podpytywał się mnie o Goplanicę. Tak się trafiło, że miałem w planach październikową (krótką bo tylko 3 dniową) zasiadkę i mój kompan zrezygnował. Zaproponowałem Wojtkowi aby mi towarzyszył i w końcu poznał się z tą piękną wodą. Długo go namawiać nie musiałem. Załatwił sobie urlop i dzień po dniu skreślał dni w kalendarzu, aż do dnia wyjazdu. 


Długo rozpisywać się nie będę ;) Ja Goplanicę poznałem dość dobrze, Wojtek (chyba) zakochał się w niej niemal od pierwszego wejrzenia i jestem pewien, że już od przyszłego roku zacznie swoją przygodę z tą wodą i trzymam za niego kciuki, żeby za każdym razem wyławiaj co raz to większe i piękniejsze pełnołuskie !

Z pogodą można powiedzieć trafiliśmy bo nie padało, było nawet słońce, ale wiało mocno i to ze wschodu czyli zimno. 



Założenia były takie, żeby łowić na głębszych partiach wody. Kiedy sondowaliśmy zauważyliśmy na echosondzie ryby stojące przy dnie w części osłoniętej od wiatru. Tam też posłaliśmy po jednym z naszych zestawów. 


Jak na "gospodarza" przystało ugościłem Wojtka tak aby czuł się jak u siebie i cieszę się, że udało mu się złowić 2 rybki :) 



Ja tym razem wróciłem o kiju i w sumie podjąłem ciężką decyzję - odpuszczam Goplanicę na 2-3 lata. Rozmawiałem z innymi wędkarzami (lokalnymi i przyjezdnymi jak ja) i dochodzimy do tych samych wniosków. Właściciel musi zainwestować w tą wodę jeżeli chce zatrzymać wędkarzy.

Goplanicę będę chciał zastąpić inną ciekawą wodą - Tuszynkiem. 

Jest szalony plan w mojej głowie. Pojechać ten ostatni raz na Goplanicę w grudniu, o ile oczywiście wody nie skuje mróz ;) Czas pokaże !

A jakie plany na resztę sezonu ? Krzyczki i Rybnik ;)

piątek, 30 września 2016

Trochę nadrabiam

Postanowiłem trochę nadrobić moje zaległości nad wodą i na BLOGu.

Ostatni post tyczył się amura z PZW. W tak zwanym międzyczasie byłem nad wodą ale bez większych sukcesów. Wpierw wybrałem się ponownie na PZW. Cały weekend nad wodą ale niestety bez kontaktu z rybą. Zanotowałem jedno niemrawe branie, podejrzewam, że to leszcz. Nie ukrywam, że liczyłem na odjazd i walkę z panem karpiem, tym bardziej, że księżyc był w pełni, a ja zazwyczaj mam wtedy dobre wyniki.


No i już standardowo musiałem pozbierać śmieci po innych ... debilach !!



Tydzień później pojechałem z Marcinem na łowisko Całowanie. Byłem pierwszy i zająłem miejsce naprzeciwko wyspy, a Marcin wybrał moją lewą stronę. Było trochę śmiechów z jednym braniem ale nie będę się rozpisywał i przynudzał. Ogólnie jakieś 3-4 rybki udało się wyjąć. Robotę zrobiła morwa w moim wykonaniu.




Potem w ostatni weekend września pojechaliśmy z Marcinem na Krzyczki, Mieliśmy stanowiska 9 i 10. Ponieważ Marcin nie przepada za tą wodą to postanowiłem łowić na 10, a jego wpuścić na 9. Tłumaczyłem to tym, że 9 jest bliżej najbardziej obleganego i łownego stanowiska tj. nr 8 i jeżeli Marcin zaliczy kilka brań to następnym razem z większą chęcią tam przyjedzie. No cóż ... chciałem dobrze a wyszło jak wyszło. Ja miałem 3 brania i 3 ryby wyjęte, a u Marcina jedno niemrawe branie nie zacięte :( Mimo tego niepowodzenia Marcin przysiągł, że nie daruje i jeszcze w tym roku tam pojedzie i pokaże tym rybom !! I o to chodzi !! :)




Na Krzyczkach miałem w końcu okazję przetestować ostatni zakup tj. standy do pomostu polskiego producenta FIL. Jestem mega zadowolony. Inni wędkarze nie mogli uwierzyć, że to polski produkt. Polecam bo warto, tym bardziej, że polski produkt i przede wszystkim cena, a jakość światowa ;)



Teraz krótka przerwa i ... mam nadzieję, że w końcu jakieś kabaniki pojawią się na macie. W październiku krótki wypad na Goplanicę, w listopadzie na Krzyczki i na sam koniec listopada lecim ekipią na Rybnik. Nie ukrywam, że tym Rybnikiem mega się jaram :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Nocny rekord amura z PZW :)

Te amury wypatrzyłem już kilka lat temu łowiąc jeszcze na spławik. Jednego z nich miałem nawet na wędce ale cienka żyłka i mały haczyk nie wytrzymały, a i ja miałem jeszcze małe doświadczenie w łowieniu amurów i mocno dokręcony hamulec zrobił swoje. Amur wygrał, a ja poprzysiągłem sobie i jemu, że nadejdzie taki dzień, że go dorwę i wyjmę z pyska mój haczyk ;)

Pojechałem na weekend do teściów i zarezerwowałem sobie jedną nockę na ryby. Dzień wcześniej poszedłem wieczorem podrzucić kukurydzę w miejsce gdzie kilka lat temu miałem branie amura, o którym wyżej wspomniałem. Dzień później podrzuciłem również połowę wczorajszej dawki kukurydzy. Zarzuciłem karpiówki i czekam. Noc była ciepła. Przysnąłem przed 1ą w nocy jak pokończyły się okoliczne imprezy. Parę minut po 1ej wybudza mnie krótki ale energiczny odjazd. Zacinam i ... jest ;) chwila walki i w podbieraku ląduje amur. Po zważeniu wyszło 14kg. Niestety byłem sam i ciężko mi było zrobić fotkę z rybą w rękach. Dodatkowo miałem bardzo mało miejsca na brzegu. Musiałem uważać bo jeden energiczny ruch amura i uciekłby mi do wody. Chyba za rok znów się na nie nastawię ;)




niedziela, 31 lipca 2016

Letnie łowienie jak "koń pod górę" :/

Ten sezon to mój jeden z najgorszych póki co ! Brań karpi bardzo mało i do tego żaden 10+ !!

W lipcu pojechaliśmy z Marcinem na zawody (tak jak pisałem we wcześniejszym poście, nasze ostatnie w tym roku i w najbliższych latach). Wylosowałem stanowisko nr 35. Na pierwszy rzut oka wydało nam się to dobrym miejscem, gdyż na wprost stanowiska jakieś 80-90m była podwodna wysepka. No właśnie podwodna to ona była jeszcze rok temu. Susze i małe ilości deszczów sprawiły, że teraz wystawała jakieś 20cm nad wodą. Niestety ale ja nie doczekałem się ani jednego brania !! Marcin natomiast złowił swoją życiówkę i Big Fisha zawodów ;) Karp 22.81kg !!


niedziela, 19 czerwca 2016

Goplanica rok później ;)

Plany co innego, rzeczywistość co innego - jak to w życiu !

Miałem spędzić ze znajomymi 3 dni nad Krążnem w terminie 16-19 czerwca. Tak się złożyło, że przesunięto mi o tydzień egzamin na studiach i nie mogłem pojechać. Głód zasiadki był spory, tak więc szybki wybór między trzema wodami: Goplanica, Nekielka, Starorzeka. Padło na Goplanicę. Tydzień przed planowaną od dawna zasiadką na Krążnie wylądowałem na Goplanicy. Niemal dokładnie rok po wizycie w Boże Ciało 2015.


poniedziałek, 16 maja 2016

Mój przypon NUMBER ONE - killer ;)

Zaczynając karpiować mocno kombinowałem z przyponami i haczykami, aż w końcu jakieś 2 czy 3 lata temu odnalazłem w końcu ten, który jest moim pewniakiem.

Jak na niego wpadłem ? Prawdę powiedziawszy połączyłem dwa przypony. Pierwszy to IQ D-rig, a drugi to styl przyponów Pana Bogusława S. o których było dość głośno jakiś czas temu. Miałem okazję mieć w ręku i oglądać przypony p.Bogdana i muszę powiedzieć, że wykonanie pierwsza klasa !!

Wszelkie rzeczy z jakich wykonuję przypon widoczne są na fotce poniżej.

 

wtorek, 3 maja 2016

Pół majówka 2016 - Krzyczki

Po spontanicznej i niezbyt udanej majówce w 2015 roku postanowiłem, że w 2016 musi być to lepiej zaplanowane. Już w grudniu 2015 zrobiłem rezerwację stanowiska na łowisku Krzyczki. Miałem ciężki orzech do zgryzienia czy wybrać stanowisko 12 czy tzw. zatokę. Zatoka jest płytka, max 1m, a biorąc pod uwagę, że jesienią było tam tylko 30cm to również wielką niewiadomą było ile wody przybędzie po zimie. Dlatego też wybrałem 12. Stanowisko na lewo od zatoki. Założyłem sobie, że jeżeli nawet przybędzie wody i będzie ciepło to ryba z głębszej wody będzie szła na zatokę i będzie musiała przedrzeć się przez moje zanęcone "zasieki". 


No cóż założenie prawidłowe ale sprawdziłoby się 2-3 tygodnie temu ;) Teraz było za późno bo ryba już siedziała na zatoce :P

Zawody karpiowe - Duxon Friends, Uroczysko Karpiowe 2016

Zawody karpiowe ...

Powiem szczerze nie wiedziałem jak zacząć ten artykuł, ani jak ułożyć to co chcę w nim ująć. Dlatego będzie "po łebkach" żeby nie zanudzać ;)

Zaczęło się w 2014 roku od startu w pierwszych zawodach. Zajęliśmy z Marcinem II miejsce przez większą część prowadząc. To chyba podrażniło nasze apetyty na "więcej". Stwierdziliśmy, że warto 2 razy do roku pojechać na jakieś zawody i się czegoś nauczyć, a przy okazji można coś wygrać.

Na sezon 2016 mieliśmy/mamy zaklepane 2 starty. Pierwszy to kwietniowe zawody Duxon Friends na Uroczysku Karpiowym (Czechowice-Dziedzice). Drugi to lipcowy Puchar Trakkera na Nekielce.


Wróciliśmy z zawodów Duxona i co ?!?! Można by krótko rzec G..NO !!:P

Tydzień przed naszymi zawodami odbyły się zawody organizowane przez Vimarco, w których brał udział mój i Marcina kolega. Z jego relacji na temat tej wody wyłaniał się marny obraz, który pozbawił mnie jakichkolwiek chęci pojechania tam. Zacząłem nawet kombinować czyby nie odsprzedać naszego miejsca no ale czasu było już za mało. Inna sprawa, że i tak na 40 drużyn które miały przyjechać zjawiło się 37.  Trudno, zawody opłacone trzeba jechać i spróbować dobrze polosować bo tylko to mogło nas uchronić od katastrofy. Niestety ... wylosowaliśmy jedne z najgorszych stanowisk. Wędkarze, którzy już łowili wcześniej na Uroczysku mieli dla nas tylko jedną radę: "zawodów nie wygracie ale powalczcie o BigFisha bo w tych rejonach one są".

No i to by było na tyle :P Wystarczy zerknąć na wyniki i zobaczyć gdzie znajdowały się zespoły które połowiły. Niestety ale ryba siedziała na płytkiej wodzie, a my mieliśmy najgłębsze miejsce :)

Jedyne plusy tej przygody to:
- pospałem jak nigdy ;)
- już wiem że nigdy tam nie pojadę bo jest to mało atrakcyjna woda
- zmieniłem zdanie co do startów w zawodach

PS. W sumie to miałem branie :) na popka fluo skusił się szczupak 60-70cm :P a Marcin złowił jesiotra ok. 10kg ;)

Z perspektywy tych 5 czy nawet 6 dotychczasowych startów w zawodach razem z Marcinem doszliśmy do wniosku, że zbyt rzadko mamy możliwość i czas jeździć na karpiowe zasiadki ażeby poszerzać karpiową wiedzę i skutecznie rywalizować z innymi w zawodach. Inna sprawa, że w wielu przypadkach poza wiedzą liczy się szczęście w losowaniu bo jak widać po zawodach na Uroczysku, ani duża wiedza ani kulki ze złota nie zagwarantowałyby sukcesu. Tylko i wyłącznie dobre losowanie !! Zamiast płacić kupę kasy za zawody lepiej zrobić rezerwację na konkretnej wodzie, która nas interesuje, na konkretnym wybranym przez nas stanowisku. Będziemy mieli wtedy gwarancję, że usiądziemy tam gdzie chcemy i w większym spokoju i w lepszych warunkach odpoczniemy nad wodą

Dlatego w tym roku jeszcze jedne zawody i póki co mówimy DOŚĆ !! ;)

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Mechanizacja - ciąg dalszy.

Po dwóch latach przerwy wracam do stosowania łódki zanętowej. P-podobnie już kiedyś o tym wspominałem przy okazji jakiegoś opisu mojej wyprawy, że ponton jest super ale często brakuje łódki żeby móc z brzegu przy złej pogodzie np. deszcz, wywieźć zestaw.




Wpierw chciałem kadłub na bazie trimarana napędzanego jednym silnikiem ze względów oszczędnościowych prąd. Na forum narybki.net odezwał się do mnie jeden użytkownik, który zdecydował się podjąć zrobienie takowego kadłuba z opcją późniejszego składania i sprzedawania łódek. Jak się okazało przez 2 lata nie był w stanie tego dokonać. Powiedziałem DOŚĆ i znalazłem na forum karpiowym innego człowieka. Jak się okazało bardziej kompetentnego bo tak jak obiecał tak zrobił. Niestety nie podjął się zrobienia trimarana ale całkiem kompaktowego katamarana.

Poniżej filmik z pierwszego, niestety krótkiego pływania. Klej na który wklejona była śruba napędowa musiał być felerny bo się odkręciła :)


Za tydzień kolejne pływanie, już mam nadzieję z uszczelnioną górą dzięki czemu będzie można bardziej poszaleć :P

Zrobię jeszcze jeden temat gdzie mniej więcej opiszę jak powstawała łódka, a raczej kolejne etapy jej dozbrajania.

Nadrabiam zaległości blogowe - pierwsza zasiadka sezonu 2016 !

Czasu ciągle mało żeby coś naskrobać na Blogu ale nie ma z czego skrobać nawet.

W weekend 2-3 kwietnia wybrałem się z Marcinem na rozpoczęcie sezonu. Wybraliśmy podwarszawskie łowisko Nowodwór.

Pogoda w dzień dopisywała, nocka z soboty na niedzielę zimna bo minusowa temperatura.

Wędki zarzuciłem jakoś po 9ej rano. Marcin dojechał po 10ej. W tym czasie miałem delikatne podbicie na jednej z wędek. Hanger doskoczył pod wędkę i cisza. Zaciąłem mimo wszystko. Coś czułem na wędce ale z pewnością nie był to karp, być może leszcz. Ryba w każdym bądź razie się spięła. 

Drugie branie ok 21ej. Niestety karp (całkiem spory sądząc po sile z jaką walczył) się spiął przy brzegu. Trzecie branie o 1ej w nocy. Ryba wyholowana ale nie ważona bo strasznie zimno było. Szybka fota i wypuściłem ją do wody, a ja sam schowałem się nagrzać pod śpiwór.

Ogólnie można rzec bez rewelacji na całej wodzie. Ktoś coś złowił.

Testowałem kulki Nash The Key. Ze względu na wysoką cenę tej serii produktów ograniczyłem się jedynie do kulek z otoczką, pelletu i zalewajki.

Dwa ostatnie brania miałem właśnie na The Key. Mimo wszystko nie odważę się wystawić im pozytywnej czy też negatywnej opinii. W planach jeszcze jeden no może dwa testy tych kulek i wtedy przyjdzie czas na podsumowania.

niedziela, 7 lutego 2016

JRC Quad 2 Dome - fotki wnętrza

Witajcie. Jakiś czas temu na forum narybki.net poproszono mnie o fotki wnętrza tego namiotu. Postanowiłem, że podzielę się nimi również tutaj.

Na początek fotki bez podczepionej sypialni:


poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rybomania 2016 - Poznań już wkrótce !! :)

Jak nic złego się nie wydarzy to widzimy się 13lutego w Poznaniu !! Co ciekawe teraz jadę głównie na część myśliwską :) rok temu widziałem, że mieli fajne ciuchy na swoich stanowiskach. Nie ukrywam, że przydałby mi się jakiś dobry polar i może coś jeszcze ;) Z pewnością się pochwalę zakupami !