poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Mechanizacja - ciąg dalszy.

Po dwóch latach przerwy wracam do stosowania łódki zanętowej. P-podobnie już kiedyś o tym wspominałem przy okazji jakiegoś opisu mojej wyprawy, że ponton jest super ale często brakuje łódki żeby móc z brzegu przy złej pogodzie np. deszcz, wywieźć zestaw.




Wpierw chciałem kadłub na bazie trimarana napędzanego jednym silnikiem ze względów oszczędnościowych prąd. Na forum narybki.net odezwał się do mnie jeden użytkownik, który zdecydował się podjąć zrobienie takowego kadłuba z opcją późniejszego składania i sprzedawania łódek. Jak się okazało przez 2 lata nie był w stanie tego dokonać. Powiedziałem DOŚĆ i znalazłem na forum karpiowym innego człowieka. Jak się okazało bardziej kompetentnego bo tak jak obiecał tak zrobił. Niestety nie podjął się zrobienia trimarana ale całkiem kompaktowego katamarana.

Poniżej filmik z pierwszego, niestety krótkiego pływania. Klej na który wklejona była śruba napędowa musiał być felerny bo się odkręciła :)


Za tydzień kolejne pływanie, już mam nadzieję z uszczelnioną górą dzięki czemu będzie można bardziej poszaleć :P

Zrobię jeszcze jeden temat gdzie mniej więcej opiszę jak powstawała łódka, a raczej kolejne etapy jej dozbrajania.

Nadrabiam zaległości blogowe - pierwsza zasiadka sezonu 2016 !

Czasu ciągle mało żeby coś naskrobać na Blogu ale nie ma z czego skrobać nawet.

W weekend 2-3 kwietnia wybrałem się z Marcinem na rozpoczęcie sezonu. Wybraliśmy podwarszawskie łowisko Nowodwór.

Pogoda w dzień dopisywała, nocka z soboty na niedzielę zimna bo minusowa temperatura.

Wędki zarzuciłem jakoś po 9ej rano. Marcin dojechał po 10ej. W tym czasie miałem delikatne podbicie na jednej z wędek. Hanger doskoczył pod wędkę i cisza. Zaciąłem mimo wszystko. Coś czułem na wędce ale z pewnością nie był to karp, być może leszcz. Ryba w każdym bądź razie się spięła. 

Drugie branie ok 21ej. Niestety karp (całkiem spory sądząc po sile z jaką walczył) się spiął przy brzegu. Trzecie branie o 1ej w nocy. Ryba wyholowana ale nie ważona bo strasznie zimno było. Szybka fota i wypuściłem ją do wody, a ja sam schowałem się nagrzać pod śpiwór.

Ogólnie można rzec bez rewelacji na całej wodzie. Ktoś coś złowił.

Testowałem kulki Nash The Key. Ze względu na wysoką cenę tej serii produktów ograniczyłem się jedynie do kulek z otoczką, pelletu i zalewajki.

Dwa ostatnie brania miałem właśnie na The Key. Mimo wszystko nie odważę się wystawić im pozytywnej czy też negatywnej opinii. W planach jeszcze jeden no może dwa testy tych kulek i wtedy przyjdzie czas na podsumowania.