poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Wiosenne falstarty :(

Znów zaniedbuję BLOG ale jestem usprawiedliwiony !! Sporo urzędowych spraw miałem na głowie i nie było czasu nic napisać. Teraz wrzucę krótki opis z trzech wiosennych wypadów.

Pierwsza zasiadka to Rybnik. Po wielkim sukcesie w listopadzie 2016 postanowiliśmy z chłopakami sprawdzić czy marzec to faktycznie czas tych największych mamusiek. Mieliśmy jedną zmianę w składzie. Tomek (Groszek) niestety nie mógł jechać i w jego miejsce wskoczył Wojtek. 


 Tuż przed wyjazdem sprawdziliśmy pogodę i niestety miało wiać. Dlatego od razu po przyjeździe ruszyliśmy na wodę szukać miejscówek, stawiać markery i wywozić zestawy. Wpierw na wodę ruszyli Przemek z Bartkiem. Niestety po spłynięciu nie mieli dobrych wieści. Na echo nie było żadnych większych ryb. Od czasu do czasu pojawiały się drobne ikonki ryb. Potem wypłynąłem ja z Wojtkiem. I faktycznie, totalna pustka na echo !! miejsca, które w listopadzie dawały nam piękne ryby teraz były "puste". Po nas popłynął Marcin z Przemkiem szukać dla siebie miejscówek. Jak tylko spłynęli zaczęło mocno wiać i niestety zostaliśmy uziemieni na brzegu. Fale były zbyt duże na bezpieczne pływanie. Zresztą wywożenie przy takim wietrze to głupota, z żyłek i plecionek robiłyby się duże "balony". Wiatr ucichł po 20ej. Zestawy wywoziliśmy po ciemku i na czuja, z nadzieją, że na drugi dzień nie będzie wiało i damy radę to poprawić. Niestety wiało jeszcze mocniej. I tak do samego końca :( Dopiero w piątek z samego rana przed 5 raną wstaliśmy i poprzewoziliśmy porządnie zestawy. Wieczorem z soboty na niedzielę przeszedł mega sztorm nad Rybnikiem. Łódki, które były przymocowane do pomostów bujało z lewa na prawo w niemal zakresie 180 stopni !! I tak o to skończyła się nasza rybnicka przygoda. 





Dowiedzieliśmy się że od czerwca elektrownia przechodzi całkowicie na chłodzenie azotem, dlatego nie będzie już zrzutów ciepłej wody, a co za tym idzie Rybnik stanie się najzwyklejszą wodą i zimą nie będzie po co przyjeżdżać :(

W drugi weekend kwietnia wybrałem się razem z Marcinem na dobę na mazowiecki "kaczy dołek" pod nazwą Oleśnikowa Dolina. Marcin zajął miejscówkę która przyniosła mu aż 12 karpi w przedziale 4-9kg !! ja niestety musiałem zadowolić się trzema braniami i każde z nich zakończyło się spinką :P A w sumie to były jeszcze 2 brania i złowiłem dwa leszcze (jeden to nie powiem już całkiem przyzwoity) ;)

No i trzeci krótki wypad. Na święta Wielkanocne pojechałem do rodziców do Ciechanowa i w Wielką Sobotę z samego rana wyskoczyłem na 6 godzin na rybki. Brania nie uświadczyłem ale i tak przyjemnie było posiedzieć nad wodą ;)





 Jak widzicie sezon zaczyna mi się jeszcze gorzej niż poprzedni :( Chyba ponownie ktoś rzucił urok na moje wędki :P

Co dalej w planach ? Na majówkę chyba wyskoczę na kilka godzin na jakieś pobliskie PZW, a potem się zobaczy ;) muszę jakieś czary odprawić i się w końcu przełamać :)