środa, 4 października 2017

BLOG w zawieszeniu !!

Niestety pewne osobiste decyzje spowodowały, że muszę zawiesić karpiowanie na jakiś czas. Pewnie się zdarzy, że zdołam w ciągu kolejnych 2-3 lat wyskoczyć raz na jakiś czas na weekendową zasiadkę i pochwalę się efektami tutaj ;)

Do usłyszenia w przyszłości !!

Koniec sezonu !! :(

Dużo się dzieje prywatnie w moim życiu co przekłada się na mniejszą ilość zasiadek. W okresie od lipca do końca września byłem na 3 zasiadkach.

W lipcu z Marcinem pojechaliśmy na nowe łowisko Hermanowo. Nie zrobiło ono na nas wrażenia. Nie złowiliśmy nic i widać, że przed właścicielem jeszcze dużo pracy.

Na początku września pojechałem z żoną na łowisko Lisy. Ze względu na wygodę usiadłem na miejscu tzw. przy stodole. Jest to osobiście uważam najbardziej trudno miejsce na całej wodzie gdyż na dnie zalega cała masa pni i gałęzi. Miało to swoje odzwierciedlenie w wyjętych rybach. Na 4 brania karpiowe tylko jeden wyjęty. Reszta zerwana w oplątanych gałęziach. Do tego kilkanaście amurów. Te ryby nie są zbyt kumate i nie wchodziły w zaczepy tylko w mój podbierak :)









W ostatni weekend września razem z Marcinem i Maćkiem wybraliśmy się na mazowiecką komercję - Krzyczki. Zaliczyłem 4 brania i wszystkie wyjęte. Były to 3 karpie i jeden ładny karaś. 








niedziela, 18 czerwca 2017

To już tradycja :)

Można rzec, że to już moja i żony tradycja :) trzeci rok z rzędu na długi weekend z Bożym Ciałem jedziemy na Goplanicę.

Poprzednio byliśmy na cyplu letnim. Tym razem chciałem zmiany i wziąłem miejsce tzw. za wyspą. Jest to najpłytsza część zbiornika i ryba wchodzi tam przy słonecznej pogodzie. Dlatego kilka dni przed wyjazdem bacznie obserwowałem pogodę, która się niestety psuła :( 2 dni przed przyjazdem chciałem zmienić stanowisko ale za późno bo wszystko ponoć było zajęte. Jak to na Goplanicy bywa, zła organizacja systemu rezerwacji i okazało się że na cypel letni nikt nie przyjechał no ale byliśmy już rozbici więc nie chciało się całego majdanu przewozić. 

Ku mojemu zdziwieniu udało się zrobić 5 brań i tylko albo i aż 2 ryby wyjąć. Dlaczego taka słaba skuteczność ? 3 brania miałem na wprost z zatoczki gdzie jest dużo drzew w wodzie. Nawet nie wiedziałem że aż tyle dopóki nie wziąłem sztycy i nie obstukałem dna. Na ostatnią nockę odpuściłem łowienie tam bo dosłownie był tam podwodny las powalonych drzew i gałęzi. 



Niestety pierwszy raz w życiu "złapałem" również kleszcza :( żona podobnie. Na szczęście udało mi się je wyjąć całe ale w tygodniu idziemy zrobić badanie na boreliozę. Jednak to prawda że w tym roku jest istna plaga tego cholerstwa. Nigdy w życiu żaden mi się nie uczepił. 

Za rok Boże Ciało wypada trochę pechowo bo 31 maja, a w tym okresie jest sajgon w pracy i nie dostaję urlopu. Dlatego będziemy przenosić nasz tradycyjny wyjazd na inny termin. Jest wielce prawdopodobne że będzie to nawet sierpień. Prawdopodobnie zmienimy również łowisko. 

Kiedy teraz zasiadka ? szczerze nie wiem. Nie mam konkretnych planów. W lipcu chciałbym pojechać gdzieś za sumem. Czas pokaże.

Nowy sposób na "zasiadki" - szybkie nocki.

Nie mogąc poświęcić weekendu na karpiową zasiadkę, musiałem wykombinować coś aby w końcu usiąść nad wodą i zaspokoić swój karpiowy głód. Skorzystałem z pomysłu kolego Wojtka, czyli nocki. Pojechałem dwa razy nad dziką wodę w okolicy Warszawy. Wyjazd po pracy po 18ej w korkach ale powrót do domu na drugi dzień o 6ej to już pełen luz :)

Przez dwie nocki udało mi się złowić 3 karpiki. 2x4kg i 7.5kg. 






Następnie mając weekend "naukowy" pojechałem na kolejną nockę nad komercyjną wodę "Całowanie".  Na miejscu byłem po 17ej i musiałem czekać do 20ej aż wędkarz zwolni mi miejsce ponieważ było sporo osób. Po zanęceniu miejsca od około godziny 20:30 do północy miałem 5 brań i 5 ryb udało się wyjąć. Waga 4-7kg. Niestety tylko dwie rybki pofociłem i słabo wyszły te fotki.




Z żoną wybraliśmy się również na spacer do ogrodu botanicznego. A że do Łazienek Królewskich już niedaleko to poszliśmy zobaczyć tamtejsze karpiki ;) Są !! pływają dostojnie, a wśród nich piękne amury. Na oko 20+kg. Miło widzieć, że nie wszystkie karpie wyłowiono stamtąd na komercyjne wody nieopodal Warszawy !!





A w czerwcu ... już można to rzec TRADYCYJNY wypad z żoną na Goplanicę ;)

sobota, 27 maja 2017

Wiosenna zasiadka w jesienno-zimowym stylu.

Jak pech to pech. Nie dość, że mam mało czasu na ryby i wszelkie zasiadki muszę planować z większym wyprzedzeniem to jak już nadejdzie ten czas zasiadki to pogoda się pierdzieli na maksa !!

Tak było teraz podczas majowego wyjazdu na Tuszynek. Z Marcinem wyruszyliśmy z Warszawy po 4ej nad ranem. Temperatura była bajeczna bo aż +14 stopni. Ale był to falstart pogody. Potem z godziny na godzinę było co raz gorzej. Udało nam się złowić po jednym karpiu. Reszta na krótkim filmie jaki udało mi się zmontować.


poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Wiosenne falstarty :(

Znów zaniedbuję BLOG ale jestem usprawiedliwiony !! Sporo urzędowych spraw miałem na głowie i nie było czasu nic napisać. Teraz wrzucę krótki opis z trzech wiosennych wypadów.

Pierwsza zasiadka to Rybnik. Po wielkim sukcesie w listopadzie 2016 postanowiliśmy z chłopakami sprawdzić czy marzec to faktycznie czas tych największych mamusiek. Mieliśmy jedną zmianę w składzie. Tomek (Groszek) niestety nie mógł jechać i w jego miejsce wskoczył Wojtek. 


 Tuż przed wyjazdem sprawdziliśmy pogodę i niestety miało wiać. Dlatego od razu po przyjeździe ruszyliśmy na wodę szukać miejscówek, stawiać markery i wywozić zestawy. Wpierw na wodę ruszyli Przemek z Bartkiem. Niestety po spłynięciu nie mieli dobrych wieści. Na echo nie było żadnych większych ryb. Od czasu do czasu pojawiały się drobne ikonki ryb. Potem wypłynąłem ja z Wojtkiem. I faktycznie, totalna pustka na echo !! miejsca, które w listopadzie dawały nam piękne ryby teraz były "puste". Po nas popłynął Marcin z Przemkiem szukać dla siebie miejscówek. Jak tylko spłynęli zaczęło mocno wiać i niestety zostaliśmy uziemieni na brzegu. Fale były zbyt duże na bezpieczne pływanie. Zresztą wywożenie przy takim wietrze to głupota, z żyłek i plecionek robiłyby się duże "balony". Wiatr ucichł po 20ej. Zestawy wywoziliśmy po ciemku i na czuja, z nadzieją, że na drugi dzień nie będzie wiało i damy radę to poprawić. Niestety wiało jeszcze mocniej. I tak do samego końca :( Dopiero w piątek z samego rana przed 5 raną wstaliśmy i poprzewoziliśmy porządnie zestawy. Wieczorem z soboty na niedzielę przeszedł mega sztorm nad Rybnikiem. Łódki, które były przymocowane do pomostów bujało z lewa na prawo w niemal zakresie 180 stopni !! I tak o to skończyła się nasza rybnicka przygoda. 





Dowiedzieliśmy się że od czerwca elektrownia przechodzi całkowicie na chłodzenie azotem, dlatego nie będzie już zrzutów ciepłej wody, a co za tym idzie Rybnik stanie się najzwyklejszą wodą i zimą nie będzie po co przyjeżdżać :(

W drugi weekend kwietnia wybrałem się razem z Marcinem na dobę na mazowiecki "kaczy dołek" pod nazwą Oleśnikowa Dolina. Marcin zajął miejscówkę która przyniosła mu aż 12 karpi w przedziale 4-9kg !! ja niestety musiałem zadowolić się trzema braniami i każde z nich zakończyło się spinką :P A w sumie to były jeszcze 2 brania i złowiłem dwa leszcze (jeden to nie powiem już całkiem przyzwoity) ;)

No i trzeci krótki wypad. Na święta Wielkanocne pojechałem do rodziców do Ciechanowa i w Wielką Sobotę z samego rana wyskoczyłem na 6 godzin na rybki. Brania nie uświadczyłem ale i tak przyjemnie było posiedzieć nad wodą ;)





 Jak widzicie sezon zaczyna mi się jeszcze gorzej niż poprzedni :( Chyba ponownie ktoś rzucił urok na moje wędki :P

Co dalej w planach ? Na majówkę chyba wyskoczę na kilka godzin na jakieś pobliskie PZW, a potem się zobaczy ;) muszę jakieś czary odprawić i się w końcu przełamać :)


czwartek, 23 lutego 2017

Czy to już wiosna ? ;)

Dawno nic nie pisałem, ale co tu pisać jak zima pokazała co potrafi i skuła lodem nasze zbiorniki ... ale wiosna zaczyna się "wpraszać" :)

Tydzień temu byliśmy z ekipą na Rybomanii. Śmiem twierdzić, że z roku na rok co raz więcej ludzi tam przyjeżdża. O ile w poprzednich latach po 13ej można było na luzie chodzić alejkami i oglądać towar to tym razem taka sytuacja nastąpiła dopiero po godzinie 14ej. Każdy z nas coś kupił. Jedni więcej drudzy mniej :P

Ja mimo iż kupiłem dwie nie planowane (nadmiarowe) rzeczy to nie wydałem całej kasy, którą ze sobą zabrałem :) Najważniejszy mój zakup to kołyska. Po wielu przymiarkach (głównie internetowych) wybór padł na Sonik SKS Frame Cradle. Jak dla mnie optymalna długość ok 120cm, z bocznymi odpływami i głęboka w sam raz (nie zbyt płytka jak np. kołyska Mivardi i nie aż tak głęboka jak np. Nash). Ma jedną sporą wadę. O ile na filmie producenta ów kołyska się składa to tu niemiła niespodzianka. Producent postanowił nitem połączyć rurki i dzięki temu mamy spory, kłopotliwy w transporcie klamot. Ale już ja to zrobię po swojemu i będzie się składać ;)


Przygotowujemy się również z chłopakami do marcowego wyjazdu na Rybnik. Ja już w 90% gotowy. Zostały mi drobnostki jak np. dorobić 2kg kulek owocowych (morwa). Postanowiłem dalej testować tą nutę zapachową. Jesienią byłem zadowolony z efektów zobaczymy co będzie w tym roku.