Kolega, który mieszka w jej pobliżu zapraszał mnie z uporem maniaka i w końcu się skusiłem ;)
Woda ma kilka hektarów oraz ciekawych miejsc gdzie warto położyć zestawy. Średnia głębokość ok 2,5m, a dno mocno zamulone. Trzeba szukać twardszych miejsc.
Byłem późno wieczorem i zestawy wywoziliśmy na szybkiego bez składu i ładu. Potem jeszcze po ciemku rozkładanie namiotów itp. Na szczęście nie padało. Deszcz zaczął padać w sobotę z rana z kilku godzinną przerwą. Potem padało do końca zasiadki.
Tak jak wspomniałem padało potem cały czas ! Mimo to udało się nazbierać trochę suchych gałęzi i zrobiliśmy sobie ognisko. Czas szybko leciał i poszliśmy w kimono. W nocy ja jak i kolega zanotowaliśmy kilka pojedynczych pików. Myśleliśmy, że leszcze weszły i być może uwiesiły się na zestawach. Chciałem zwinąć zestaw bo te piki nie pozwalały spać ale koniec końców zrezygnowałem. Było to dobre posunięcie. Nad ranem ok. godziny 5ej. krótki odjazd. Karp po braniu wjechał w trzciny. Ruszyliśmy na pontonie i w końcowej fazie karp wyszedł z trzcin na otwartą wodę. Długo trzymał się dna. Co ciekawe nie robił żadnych odjazdów tylko ze wszystkich sił próbował trzymać się dna. Po paru minutach skapitulował. Waga wskazała ok. 6kg. Jak na taką sztukę to dzielnie się trzymał tego dna.
Podejrzewamy, że to ten sam karp co Rafał złowił go w sobotę rano. Jak dostanę fotki z jego aparatu to porównam.
W niedzielę przed południem zwijaliśmy klamoty. Niestety w deszczu. Musiałem wszystko suszyć w mieszkaniu, a to nie jest zbyt łatwe i przyjemne.
W tym roku jeszcze się tam wybiorę ! Jeżeli wierzyć Rafałowi to pływają tam konkretne sztuki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz