poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Sezon 2014 uważam za ROZPOCZĘTY ! :)

Tak jak Wam wcześniej zdradziłem, na swoją pierwszą zasiadkę wybrałem z kolegami Goplanicę.



Sam właściciel odradzał tak wczesny przyjazd. Tłumaczył to zimną wodą, trochę innym klimatem wysoczyzny elbląskiej oraz tym, że najzwyczajniej w świecie nikt nigdy tak wcześnie nie rozpoczynał tam sezonu. My jednak postawiliśmy na swoim i stwierdziliśmy, że w takim razie jedziemy łamać kolejny stereotyp panujący na tym łowisku ;)



Zasiadka miała trwać od 4 do 6 kwietnia. Wyjazd zaplanowany był na 3 rano w piątek. W czwartek wieczorem zdzwoniliśmy się z chłopakami i stwierdziliśmy, że nie ma sensu tyle czekać :P Wyruszyliśmy ok 00:30 w piątek. Po drodze zrobiliśmy przerwę na stacji benzynowej na kawce i nad wodę zajechaliśmy ok godziny 4ej rano. Było jeszcze ciemno także co tu robić ? Napić się piwka :) Piwko z rana jak śmietana wszak :P

Zaczęło się rozwidniać. Decyzja była tylko jedna. Pompujemy pontony i wozimy rzeczy na nasze stanowisko. Poszło nam to sprawnie. Potem szybkie rozkładanie namiotów i wędek i możemy sondować dno. Nie spieszyło się nam. Chcieliśmy dokładnie wybadać wytypowane miejscówki.



Gdy już każdy wybrał sobie miejsca kładzenia zestawów nie pozostało nam nic innego jak wywieźć zestawy. Pora jaka jest każdy wie. Dlatego do wody poszły skromne PVA'ki z pokruszonymi kulkami i drobnym pelletem.

Gdy już siedzieliśmy wygodnie w fotelach czekając na jakąś reakcją na naszych zestawach raczyliśmy się piwkiem i rozmowami na przeróżne tematy. Czas szybko mijał. Pierwsze branie nastąpiło u Przemka. Po kilkuminutowym holu podebrałem mu pięknego pełnołuskiego. Waga wskazywała ok 10kg. Jest dobrze pomyśleliśmy ;)




Zaczynało się ściemniać i robić co raz zimniej. Chłopaki sprawdzili w necie, że na noc nadają temperaturę poniżej zera. Zrobiliśmy sobie grzańca, jeszcze trochę pogawożyliśmy i poszliśmy spać. W nocy wybudziły mnie dwa piki na zestawie, wyskoczyłem z namiotu z nadzieją, że będzie odjazd ale nic z tego. Położyłem się spać. Ze snu tym razem wybudziło mnie dłuższe piii. Dobiegłem do wędki, zaciąłem i JEST !! Pierwszy opór ładnej rybki na wędce w tym sezonie. Radość nie trwała długo. Karp wszedł w drzewa. Przemek wskoczył do pontonu i popłynęliśmy po rybę. Na szczęście po krótkim siłowaniu ryba odwinęła w drugą stronę i wyszła z zaczepu. Jeszcze z trzy razy próbowała zrobić odjazd w te drzewa ale postawiłem wszystko na jedną kartę i siłowo ją odciągałem. W końcu po paru minutach karo ląduje w podbieraku. Na oko waga podoba do karpia Przemka. nad ranem po porannym ważeniu waga wskazała ok 10,2kg.



Przemek wywiózł mi zestaw łódką RC i poszliśmy spać. Nad ranem ok 6ej miałem mega pobudkę. Centralka wyła jak wściekła non stop przez kilkadziesiąt sekund. Na zestawie wywiezionym na 200m.

Zestaw był wywieziony na prawo od tej trzcinowej wysepki w oddali.

 Zaciąłem i znów czuję ten miły opór. I tu zrobiłem straszliwy błąd !! :( postanowiłem karpia z tych 200m dociągnąć do brzegu zamiast wskoczyć z kimś do pontonu i płynąć po rybę. Ryba po kilkunastu metrach holu weszła w jakieś drzewo i się spięła. Mam nauczkę na przyszłość.

W sobotę pogoda nas nie rozpieszczała. Owszem było słonecznie ale zimny i silny północno-wschodni wiatr dawał nam "popalić". Wieczór był już przyjemniejszy. Wiatr ucichł i zrobiło się cieplej. Nocka była też cieplejsza niż poprzednia. Mieliśmy nadzieję, że taka zmiana pogody wpłynie pozytywnie na brania. Niestety nagła zmiana ciśnienia z 1015hPa na 1025hPa nie była pozytywna. Przynajmniej się wyspaliśmy ;)

Od niedzielnego ranka zaczęliśmy się pakować bo w planach było zacząć wozić rzeczy ok godziny 14ej. Przemek doczekał się jeszcze jednego brania. Ponownie karp pełnołuski z wagą ok 10kg.



W planach następny wyjazd na Goplanicę w czerwcu. Już teraz zdradzę, że tutaj razem z Bartkiem będziemy łowić :)

     Jest MOC !!

A tu bankowo pójdzie mój jeden zestaw ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz