niedziela, 27 września 2015

Misja "Jesień, czyli ratujemy sezon" - cz.2 Krzyczki

W sierpniu nie wypalił mi wyjazd na Krzyczki. Przełożyłem moją sierpniową rezerwację zatoki na ostatni weekend września na stanowisko nr 8. Jest to jedno z najczęściej obleganych stanowisk bo rybka często trzyma się tych okolic. Miałem tylko jedną jedyną obawę co do łowienia na środkowym stanowisku w weekend. W przypadku gdy na innych stanowiskach będą inni karpiarze to przy braniu będzie sporo splątanych zestawów, no i tak też było ale daliśmy radę.

Po ogarnięciu paru spraw na mieście ruszyłem w  stronę Krzyczek. Na  miejsce zajechałem ok 16ej. Szybkie rozłożenie namiotu i całej reszty i mogłem posondować miejsce łowienia. Ostatni zestaw zarzuciłem jak już się ściemniało.



Z piątku na sobotę jak to często bywa na Krzyczkach, odbywała się impreza firmowa. Basik dudnił do 4ej nad ranem. W sumie niezłe stare hity leciały, nawet Bania u cygana ;) Rybom taki hałas nie przeszkadza i po 23ej mam branie. Fajny pełnołuski 11+ ląduje w podbieraku. Podczas holu zaczął padać deszcz, który padał do godzin popołudniowych dnia następnego z mniejszymi przerwami. Jedną z takich przerw wykorzystałem na zrobienie fotki nocnemu akrobacie ;)



Przerzuciłem zestawy i zacząłem szykować papu do podnęcenia. W tym czasie mam branie. Mały ale wariat również ląduje w podbieraku ;)


Jak już całkowicie przestało padać, poprosiłem sąsiada ze stanowiska 5 aby łódką wywiózł mi dwa zestawy. Pod jeden obficie dałem mieszankę ziaren, pelletu i kulek, a pod drugi skromniej samych kulek i pelletu. Nie minęło 30 minut i na zestawie nęconym ziarnem mam branie. Karp 9.8kg tadaaam ;)


Sąsiad z 5 przyszedł na pogaduchy i zauważyliśmy, że na wysokości spadku za górką w połowie wody pokazują się bąblowania. Ja postanawiam się jeszcze wstrzymać z przerzuceniem zestawu ale sąsiad zrobił to od razu i po 2h ma branie. Postanawiam i ja przerzucić i już w kilka minut po zarzuceniu mam branie. Taki fajny pełnołuski 13+ dał się złapać aby móc pozować do fotki ;)


Noc mija mi spokojnie. Chłopakom ze stanowisk 9 i 10 pomagam w nocy podebrać ładnego pełnołuskiego 15+. Niedzielny poranek wita mnie słoneczną pogodą, Na całe szczęście bo dzięki temu będę mógł spakować się na sucho. Mimo ładnej pogody na wodzie nie widać żadnego "życia". Sobota była deszczowa i chłodna za to karpie spławiały się jak wściekłe, a teraz przy ładnej pogodzie cisza. Przed południem zacząłem się pakować i suszyć kołyskę i .... opad ... hanger :P Na do widzenia doławiam karpia 8kg.


Weekend pozytywny. Mam nadzieję, że nie będzie to moja ostatnia karpiowa zasiadka w tym roku !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz