Po ogarnięciu paru spraw na mieście ruszyłem w stronę Krzyczek. Na miejsce zajechałem ok 16ej. Szybkie rozłożenie namiotu i całej reszty i mogłem posondować miejsce łowienia. Ostatni zestaw zarzuciłem jak już się ściemniało.
Z piątku na sobotę jak to często bywa na Krzyczkach, odbywała się impreza firmowa. Basik dudnił do 4ej nad ranem. W sumie niezłe stare hity leciały, nawet Bania u cygana ;) Rybom taki hałas nie przeszkadza i po 23ej mam branie. Fajny pełnołuski 11+ ląduje w podbieraku. Podczas holu zaczął padać deszcz, który padał do godzin popołudniowych dnia następnego z mniejszymi przerwami. Jedną z takich przerw wykorzystałem na zrobienie fotki nocnemu akrobacie ;)
Przerzuciłem zestawy i zacząłem szykować papu do podnęcenia. W tym czasie mam branie. Mały ale wariat również ląduje w podbieraku ;)
Noc mija mi spokojnie. Chłopakom ze stanowisk 9 i 10 pomagam w nocy podebrać ładnego pełnołuskiego 15+. Niedzielny poranek wita mnie słoneczną pogodą, Na całe szczęście bo dzięki temu będę mógł spakować się na sucho. Mimo ładnej pogody na wodzie nie widać żadnego "życia". Sobota była deszczowa i chłodna za to karpie spławiały się jak wściekłe, a teraz przy ładnej pogodzie cisza. Przed południem zacząłem się pakować i suszyć kołyskę i .... opad ... hanger :P Na do widzenia doławiam karpia 8kg.
Weekend pozytywny. Mam nadzieję, że nie będzie to moja ostatnia karpiowa zasiadka w tym roku !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz