sobota, 1 listopada 2014

Nie samymi karpiami człowiek żyje ;)

W ostatni weekend października wybrałem się z Krzyśkiem i Sławkiem pod granicę z Ukrainą zapolować na drapieżnika. Wybór padł na Bagna u Mańka. Właściciel - Mariusz - zakupił tam spory kawałek ziemi z starorzeczami Buga. Kolega Tomek z forum narybki.net był tam w tym roku i sobie chwalił.



Wyjechaliśmy z Warszawy w sobotę ok godziny 4ej. Na miejscu byliśmy po godzinie 7ej. Temperatura ? brrrr tylko -5 stopni. Weszliśmy do budynku gościnnego i widok tego co było na stole mówił jedno - Ci co się w nocy gościli nie prędko wstaną :) Wypiliśmy coś ciepłego, zjedliśmy śniadanie i sruu na pola szukać tych "jam" !

Nie powiem - nachodziliśmy się że aż nam w pięty to poszło :) Niestety nie zanotowaliśmy ani jednego brania. Wieczorem postanowiliśmy się zintegrować z tymi co byli od piątku oraz Mariuszem (właściciel). Ojjj główka z rana bolała, a, że na kaca najlepsza praca to ze Sławkiem poszliśmy porzucać i coś złowić. Niestety była powtórka z rozrywki. W niedzielę również nikt nie odnotował brania. Południe spędziliśmy na graniu w karty. i po godzinie 14dj ruszyliśmy w drogę powrotną.


Miny były nietęgie. Taki kawał drogi przejechany, takie poświęcenie (czytaj - KAC :P ) i ani jednego szczupaczka :( Stwierdziliśmy, że trzeba coś z tym zrobić ...

Na 1 listopada z żoną nigdzie się nie ruszamy ze względu na korki. Sławek i Krzysiek w tym roku również mieli zostać w Warszawie. Po szybkiej naradzie stwierdziliśmy, że pojedziemy na kilak godzin na Nowodwór (pobliska komercja). Był to strzał w dziesiątkę !!




Okoni, szczupaków i szczupaczków obłowiliśmy się za wsze czasy :) jako przyłów trafiały się również karasie i karpie. Mój karp zaczepiony za płetwę miał ok 4kg. Oj dał mi popalić. Największego szczupaka złowił Sławek - 66cm. Mój największy miał jedyne 46cm. Poćwiczełm łowienie na boczny trok - fajna sprawa i bardzo skuteczna !! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz