sobota, 12 lipca 2014

Karpiowy czerwiec - część 2 - Zawody Krążno

Droga z Elbląga na Krążno dłużyła się niemiłosiernie. Korki, remonty, kręte i wąskie drogi ale koniec końców dojechałem ;) Od razu rzut oka na wodę oraz przywitanie się z osobami, które już były na miejscu.



Za jakiś czas dojechał Marcin. Zrobiliśmy kurs do sklepu po zapas trunków złocistych i kontynuowaliśmy wieczorek integracyjny z innymi. Za ciepło wieczorem nie było. W końcu zmęczenie wygrało i trzeba było iść spać. A gdzie ? Niestety w samochodzie. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu wyjmować rzeczy z aut aby dostać się do namiotów i łózek i na te kilka godzin je rozkładać. Wygodnie nie było ale przynajmniej ciepło. Wstaliśmy ok 7ej. Inne ekipy zaczęły się zjeżdżać. Z Marcinem zrobiliśmy kurs dookoła łowiska aby rzucić okiem na stanowiska.






Od razu naszą uwagę zwróciły dwa stanowiska. Pierwsze to 13. Tego stanowiska nie chcielibyśmy wylosować. Baaardzo mało miejsca na namioty i wysoka trawa na podmokniętym terenie. Drugie stanowisko miało numer 17. No super miejsce ! Trawa ładnie skoszona i długi pomost, a co najważniejsze najbliżej do podwodnej wyspy, o której marzył chyba każdy startujący aby móc tam  zarzucać zestawy ;)


Zbliżała się godzina 10 kiedy to wszyscy przybyli na łowisko i organizatorzy zdecydowali się rozpocząć zawody. Pierwsze co to losowanie. Zasada była taka, że pierwsza osoba losuje wpierw numer stanowiska dla swojego team'u, a następnie ekipę, która powtarza te kroki. Nie ukrywam, że losowanie to dość nerwowy etap zawodów ;) z Marcinem mieliśmy nadzieję, że ktoś w końcu wylosuje tą 13stkę :P No i stało się ! Team Nash wylosował "szczęśliwe" stanowisko :) W końcu jedna z ekip wylosowała kartkę z moim i Marcina nazwiskiem. Marcin pewnym krokiem poszedł wylosować dla nas stanowisko. No i co wyjął ?! Oczywiście 17stkę !! ;) Jest dobrze pomyśleliśmy.


Po zakończeniu losowania wszystkie ekipy rozjechały się na stanowiska gdzie do godziny 15ej można było pływać pontonami czy łódkami RC i sondować dno. Były to zawody rzutowe i od godziny 15ej do zakończenia zawodów można było używać jedynie własnych mięśni, rakiet, kobr i spombów do nęcenia i zarzucania zestawów.

Wypłynęliśmy sondować. Znaleźliśmy dwa fajne miejsca ok 40m od brzegu gdzie Marcin miał kłaść zestawy.


Ze znalezieniem miejsc dla mnie było gorzej ale coś tam w końcu udało się namierzyć. Podwodna wyspa ... wszyscy chcieliby tam kłaść zestawy ale odległość od brzegu, czyli ponad 100m skutecznie to utrudniało. Z Marcinem (mimo, że mieliśmy najbliżej do wyspy) postanowiliśmy odpuścić rzucanie pod wyspę. Stwierdziliśmy, że nie jesteśmy rzutowcami i nie mamy wędek rzutowych.

Godzina 15:00. Wszyscy zaczęli zarzucać zestawy. Po zarzuceniu dookoła łowiska rozległ się charakterystyczny dźwięk psssssttttt ;) My z Marcinem również postanowiliśmy delektować się zimnym piwkiem.

Wróćmy do stanowiska 13. Pamiętacie jak pisałem, że nie chcielibyśmy go wylosować ? Około godziny 20ej zmieniliśmy zdanie :P W ciągu dosłownie 10 minut ekipa Nash'a miała 4 brania. 3 ryby wyjęli, a czwarta się spięła. Każdy dookoła pomyślał, że trafili na "żyłę złota". Jak się potem okazało były to jedyne brania jakie odnotowali do końca trwania zawodów !


Nocka minęła nam spokojnie, czyli bez brania ;) Przechodzący zawodnicy, którzy mieli już przyjemność łowić na Krążnie doradzali nam aby rzucać pod wyspę choćby nie wiem co bo tam kręci się ryba ! W końcu pękłem. Zmontowałem chod rig'a i moim typowo nie rzutowym kijem jakim jest Anaconda Base 3-3.25lb posłałem zestaw jak najdalej ile sił w łapie. Nie zdążyłem przygotować żarcia do podnęcenia i ku mojemu i Marcina zdziwieniu mam odjazd na tej wędce !! Mamy pierwsza rybę: karp 6.62kg.



I co zrobiliśmy w tej sytuacji ? Dwie wędki poszły od razu w okolice wyspy ! Marcin miał wędkę CHUB - najsztywniejsza ze wszystkich jakie mieliśmy. Miał również Anacondę Power Carp. Nieco sztywniejsza niż Base. Dlatego też wziąłem od niego tą wędkę. Zrobiliśmy zanętę do spombowania. Ponieważ nie mam doświadczenia i wprawy w rzucaniu SPOMB'em tym zajmował się Marcin. Chłopina namachał się jak nigdy. Dzień w dzień dwa razy dziennie po 30-40 rzutów na 100m !! Dało mu to się we znaki. Zakwasy nie odpuszczały jeszcze kilka dni po zawodach !

Rzucanie pod wyspę było strzałem w dziesiątkę ! Po drugiej nocy byliśmy liderami ! Taka sytuacja utrzymywała się do ostatniej doby zawodów. Mieliśmy ponad 20kg przewagi nad drugą ekipą. I tu nastąpiła "tragedia" :) Chłopaki z Raf-Mix'a w ciągu dosłownie 4h wyciągnęli cztery piękne i duże ryby w tym rybę zawodów ok 18kg karpia. Mieli ok 60kg ryby, a my ok 42kg. Z Marcinem postanowiliśmy wziąć się w garść i coś w końcu dołowić. No i stało się. Marcin wieczorem dołowił karpia 7,40kg. Potem niestety niewymiarowy amurek 2,6kg. Brakowało nad nadal ok 12-13kg do wskoczenia na I-sze miejsce. Postanowiłem, że w niedzielny poranek wstanę o 4ej aby przerzucić wędkę, na którą póki co nie zanotowałem brania. Przygotowałem PVA i sruuu w inne miejsce na wariata licząc na fuks, że coś weźmie. W momencie kiedy odłożyłem wędkę na drugiej mam opad. Zwinąłem luz, przyciąłem i jest !! Krzyczę do Marcina, że mam rybę. Marcin początkowo nie wierzył. Jak to ? Dopiero co zarzuciłeś i masz rybę ?! ;) Baaardzo spokojny hol aby nie stracić ryby. Chłopaki z Raf-Mix'a którzy siedzieli naprzeciwko mieli podwyższone ciśnienie. Wiedzieli, że mamy do nich nie dużą stratę i w dodatku holujemy rybę ;) Niestety do zakończenia zawodów nie dołowiliśmy już nic i w ostatecznym rozrachunku zabrakło nam ok 4kg do zwycięstwa.


Pogoda przez cały czas trwania zawodów była zmienna z przewagą tej złej i niekorzystnej. Silny wiatr non stop wiał w twarz co utrudniało spombowanie i zarzucanie zestawów. Było chłodno i za chwilę jak wyszło słońce upalnie i parno. W nocy i nad ranem silne ulewy.

Z Marcinem złowiliśmy ponad 55kg ryb i zajęliśmy drugie miejsce. Szczęśliwe losowanie pozwoliło nam stoczyć fajny bój i zabrać ze sobą miłe wspomnienia z tej edycji zawodów.



A co wygraliśmy ?

- bon na 1500zł
- dwie wędki rzutowe Anaconda Antigua
- pellet CarpFood
- kulki Jet Fish
- kulki haczykowe Imperial Baits
- fajną "szkatułkę" od Raf Mix'a
- no i statuetkę ;)




Zadowolony jestem z wędek. W trakcie zawodów powiedziałem Marcinowi, że koniecznie muszę sobie kupić jakieś dwie wędki rzutowe. I proszę bardzo takowe wygraliśmy ;)

Muszę przyznać, że zawody to nie zwykła zasiadka. Może gdybyśmy mieli słabe miejsce i nic nie łowili to nie byłoby ciśnienia. Od momentu kiedy zaczęliśmy prowadzić zaczął się stres, że warto by było to wygrać i dowieźć prowadzenie do końca. Nie udało się ale uśmiech na naszych twarzach i zadowolenie długo nas nie opuszczały ;)

Postanowiliśmy z Marcinem uczcić nasz sukces. Razem z kolegą Tomkiem umówiliśmy się na następny weekend na Krzyczkach aby oprócz świętowania móc również coś przy okazji połowić. Cały plan zrealizowaliśmy, ale o tym w trzeciej części trylogii czerwcowych zasiadek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz